24 lutego 2013

Kłus, naturalny ruch i parę podstawowych rad

Czy zwróciliście uwagę na to, że koń kłusując wykonuje ruchy lewo - prawo - lewo - prawo (bądź odwrotnie oczywiście :P), a nie góra - dół - góra - dół? Najlepiej widać to kiedy na przykład koń ciągnie wóz, bo siedząc na grzbiecie może nie być to łatwe. Podobnie zresztą w stępie, kłoda rusza się na boki. Dlatego właśnie nie należy blokować ruchu konia, lecz podążać za nim.
Jak wyczuć moment w którym najlepiej jest zacząć anglezować?
Kłus powinien być wysiadywany tak długo, jak jesteśmy w stanie delikatnie podążać za ruchem konia i kłusując 'bujać się' lewo-prawo. Dopiero kiedy koń przyspiesza i nie możemy już wysiedzieć zaczynamy anglezować.
Centrum naszego ciężaru powinno się znajdować na wysokości 12 kręgu. Jest to pionowy kręg, w związku z tym najwięcej może 'unieść', im bardziej do tyłu, tym kręgosłup jest słabszy. Ze względu właśnie na kręgosłup tak ważne jest zebranie, ponieważ ogólnie wzmacnia mięśnie wokół kręgosłupa. Im głębiej koń podstawia tylną nogę pod kłodę, tym lepiej, bardziej pracuje mięsień grzbietu.

Żeby kontakt z koniem był lepszy, najlepiej jest mieć długie strzemiona.
Pamiętajcie, żeby (zwłaszcza jeśli używacie wędzidła) nie ciągnąć jednocześnie za dwie wodze, wtedy miażdżycie koniowi język !!! Wędzidło działa wtedy jak łom i to musi być bolesne (aua!). Jeśli już, to należy naprzemiennie lewa prawa wodza lub wibrować wodzą. Idealnie byłoby w zasadzie nie używać wodzy, przecież do jazdy nie potrzeba rąk - powinien z założenia wystarczyć dosiad i nogi. Wiem, wiem, easier said than done ;) Ale tak czy siak, to prawda, rękami łapało się krowy, przestępców etc.  :) :)

Jak powiedział Jeff - jeśli koń reaguje na wędzidło, a na bosal nie, to tylko oznacza, że jest to odpowiedź na ból, a nie nacisk. A jeśli koń reaguje zarówno na wędzidło jak i bosal w ten sam sposób, to znaczy, że jesteśmy na właściwej drodze.

Zdziwienie i szok !!!

Kiedy dowiedziałam się o możliwości wyjazdu za granicę na pół roku moja pierwsza myśl była 'jak wytrzymam tyle czasu bez koni/jazdy konnej?'
Minęły już cztery miesiące i jakoś sobie radzę. Jakoś to chyba najwłaściwsze słowo.. Bo czas szybko leci, de facto nie wiem jak bardzo brakuje mi koni. Fakt, tyłek rośnie, mięśnie flaczeją... ale nie myślę codziennie jak fajnie było by pojeździć.. pogalopować... Raz na czas pomyślę, jak fajnie było by Junę wyczyścić, popaść, przytulić wielkiego pluszaka...
Czuję się po prostu niepełna. Niedokończona. Nie taka, jak zwykle.

Natomiast bardzo, ale to bardzo zdziwiłam się tym, że Juna tęskni. Prosiłam dziewczyny moje o zdjęcia, filmiki... ale już nie chcę ich otrzymywać. Bo widzę jak bardzo jest smutna, marna i ...także nie swoja. Przez myśl mi nawet nie przeszło, że ona będzie tęsknić! I czy to za mną tęskni, czy po prostu za pracą, to jest to pośrednio (choć serducho mi pęka..) dobra wiadomość!

Beze mnie jej życie jest po prostu nudne - ma dwa konie na padoku i każdy jej dzień wygląda tak samo. Boks, padok, boks, padok... i co jakiś czas ktoś ją weźmie na chwile... a potem znowu to samo. Nawet konie rutyna i nuda dobija jak widać. Jeśli nie wierzycie, to oto jej zdjęcie po czterech miesiącach.. Kto nie wierzy, niech patrzy  >>>>>>>

To nie ten sam koń co wcześniej. Ale spokojnie, wrócę i będziemy znowu w formie !!  A w między czasie parę nowych i parę tych samych wniosków z kursu Jeffa :)