Minęły już cztery miesiące i jakoś sobie radzę. Jakoś to chyba najwłaściwsze słowo.. Bo czas szybko leci, de facto nie wiem jak bardzo brakuje mi koni. Fakt, tyłek rośnie, mięśnie flaczeją... ale nie myślę codziennie jak fajnie było by pojeździć.. pogalopować... Raz na czas pomyślę, jak fajnie było by Junę wyczyścić, popaść, przytulić wielkiego pluszaka...
Czuję się po prostu niepełna. Niedokończona. Nie taka, jak zwykle.
Natomiast bardzo, ale to bardzo zdziwiłam się tym, że Juna tęskni. Prosiłam dziewczyny moje o zdjęcia, filmiki... ale już nie chcę ich otrzymywać. Bo widzę jak bardzo jest smutna, marna i ...także nie swoja. Przez myśl mi nawet nie przeszło, że ona będzie tęsknić! I czy to za mną tęskni, czy po prostu za pracą, to jest to pośrednio (choć serducho mi pęka..) dobra wiadomość!

To nie ten sam koń co wcześniej. Ale spokojnie, wrócę i będziemy znowu w formie !! A w między czasie parę nowych i parę tych samych wniosków z kursu Jeffa :)
1 komentarz:
szybko zleciało i już z powrotem z Junką :)
Prześlij komentarz