14 grudnia 2010

Juna-li

Juna będzie bohaterką numer jeden w tym blogu. Głównie dlatego, że pośrednio to ona jest zalążkiem mojej pasji. Jeśli rozwijam się końsko, to dzięki niej. Dla niej.

Juna ma 6 lat. Jej los jest do końca nie znany. Znane było za to jej przeznaczenie - rzeźne. Jak widać na załączonych obrazkach - Juna na kiełbasy nie została przerobiona. I raczej już nie będzie.

Jest młodym koniem, klaczą (ja lubię nazywać ją koniną), ale bardzo dojrzałym. Znamy się już dwa lata i miesiąc, widzimy się prawie codziennie, ale tak naprawdę ona dopiero teraz zaczyna się otwierać. To zdecydowana introwertyczka! Nie pokazuje emocji, więc ciężko do końca stwierdzić o czym rozmyśla.

Podczas jazdy jest bardzo skupiona na jeźdźcu. Ciągle czeka zwarta i gotowa do działania! W terenach jest świetna (oh marzy mi sie rajd...). Ma oczywiście słabsze dni, wiadomo, jak każdy :) Ale jest koniem odważnym i nie płochliwym. 

Kocha jeść, nie potrzebuje innych koni, by być szczęśliwą. Nie wiem, być może nie była wychowywana wśród koni, bo obce są jej maniery stadne, nie potrzebuje bliskości innych koni. Dopiero powoli przekonuje się do nich i zaczyna lubić tereny we dwoje :)

Ponadto jest koniem chorowitym, i to bardzo :( Ma często kolki. Istnieje podejrzenie wrzodów (jeszcze nie zdiagnozowane, ale może w przyszłym roku zdecydujemy się na gastroskopię). Poza tym ma rosnącego tuż nad kopytkiem kalafiorka :) Co jakiś czas go usuwamy, ale cholera ciągle odrasta. Aha,do tego łyka, więc ma w fatalnym stanie jedynkę.

No cóż mogę powiedzieć - końskie zdrowie to pusty frazessss!

Brak komentarzy: