14 grudnia 2010

Masaż koni - współczesny GPS

Nie mamy nawet pojęcia jak ważny dla koni jest masaż. Wielu jeźdźców bagatelizuje jego znaczenie argumentując, iż konie w naturze nie są masowane. To prawda. Ale konie w środowisku naturalnym nie są też jeżdżone.
W listopadzie wzięłam udział w czterodniowym kursie masażu i stretchingu koni prowadzonym przez fizjoterapeutę zwierząt (głównie koni i psów) Susanne Wagner. Podobnie jak niektórzy jeźdźcy czy posiadacze koni nieco sceptycznie podchodziłam do zajęć. Co takiego może dać masaż, czego nie uzyska się dobrym treningiem? Czy w ogóle masowanie przez osobę niedoświadczoną ma sens? Kiedy znajdę czas na masowanie, skoro ledwo mi go starcza na jazdę?
Te i wiele innych pytań nasuwało mi się przed kursem. Dziś znam już na nie odpowiedzi.
Masaż koni to nie tylko kolejny wymysł „końskiego biznesu”, ale efektywna terapia, dobry sposób na rozluźnienie konia, a przede wszystkim świetny sposób na to, by lepiej poznać jego ciało. W przyszłości pomoże nam nam nawet ułatwić zdiagnozowanie ewentualnej kontuzji. Dlaczego masaż jest tak ważny?
Gdy koń poddawany jest złemu treningowi, w jego ciele powstają napięcia. Dzięki masażowi i dogłębnemu poznaniu jego budowy (głównie mięśni), z łatwością można wyczuć niektóre zmiany zachodzące w jego układzie mięśniowym. Biomechanika mięśni to ogromny zegar, w którym nie ma zbędnych lub niepotrzebnych elementów. Tu wszystko musi działać, by zapewnić organizmowi pełną sprawność.
Konie zbyt mocno ganaszowane mają często napięcia w potylicy. Będą reagować potrząsaniem głową i ucieczką, jeśli zaczniemy masować je za uszami. Jeźdźcy, którzy mają źle dopasowane siodło lub fatalny dosiad, wywołują napięcia w grzbiecie lub brzuchu (tak! złym dosiadem można sprawić, że koń będzie odczuwał bolesność w mięśniach brzucha). Koń może mieć także napięte mięsnie brzucha w wyniku używania zbyt mocnej łydki. Łatwo sobie wyobrazić człowieka biegnącego na dystansie 100 metrów i kogoś, kto na nim siedzi, dźgając go pod żebrami. Czy to może być przyjemne? Zbyt mocna łydka jeźdźca ma podobne działanie na konia.
Konie o podobnych dolegliwościach często nie lubią być czyszczone na brzuchu czy grzbiecie. Wielu ludzi skarży się na złe zachowanie konia podczas siodłania, uzasadniając je brakiem dobrych manier. Być może warto jest się zastanowić, czy koń przypadkiem nie chce nam czegoś powiedzieć – może siodło ‘wrzucane’ na grzbiet sprawia mu ból lub czesanie po obolałych, napiętych mięśniach brzucha jest po prostu nieprzyjemne.
Mało kto znajdzie czas na codzienny, ponad godzinny masaż konia. Nie jest jednak niezbędne masowanie całego jego ciała – równie dobrze jest skoncentrować się na tych partiach mięśni, które potrzebują rozluźnienia. Jeśli dojdzie do kontuzji, masowanie zdrowych części ciała wspomoże rehabilitację, nieco wzmacniając i odciążając zdrową nogę (nigdy nie należy masować kontuzjowanego miejsca czy rany).
Myślę, że miłośnicy koni zbyt mało wagi przywiązują do tematu masażu. Analizując napięcia występujące w ciele konia, można dopatrzeć się błędów w jeździe, a co za tym idzie, łatwo je skorygować i obserwować dalsze zmiany (na lepsze lub gorsze).
Masaż, to jakby współczesny GPS, który może nas doprowadzić do celu – zdrowia naszego konia. Prawidłowo wykonywany poprawia krążenie krwi, odżywia mięśnie, a pośrednio może nawet wzmocnić układ kostny. Ponadto wpływa pozytywnie na relacje między nami, a naszymi końmi (podczas masażu wydzielana jest endorfina) i pomaga odczulić konia w  tzw. niedotykalskich miejscach.

Brak komentarzy: